Do niedawna polecałem króliki z mojej wolnościowej hodowli.
Króliki żyły swobodnie na wydzielonym terenie. Karmione były tylko naturalnymi paszami i
dlatego mięso ich miało wspaniały aromat, było bardzo delikatne i bez tłuszczu.
Jednak było go zbyt dużo jak na moje możliwości konsumpcyjne. Króliki zmieniły
właściciela a na pamiątkę zostały tylko zdjęcia.
Postanowiłem zmienić profil hodowli i zająłem się kozami i owcami. Rozpocząłem
hodowlę mlecznych owiec fryzyjskich i kóz alpejskich oraz mięsnych kóz burskich.
Z tym mięsem, to nie wiem jak będzie, bo kózki są przesympatyczne i nie
wyobrażam sobie ich na półmisku. Poniżej koziołek burski TAMBO. Prawda, że
uroczy?
Tu ze swoją starszą partnerką EIRĄ.
Ale świeżych twarożków, jogurtu czy własnego wyrobu sera nic nie
zastąpi. Są tak smaczne, że sam siebie muszę odciągać od stołu.
A to alpejki SOU i SONIA
No i mleczne owce fryzyjskie Berta i Matylda.